VERONICA PERSPECTIVE
Minęło sześć miesięcy od kiedy zapisałam się na kurs języka angielskiego. Moim ojczystym językiem jest język polski, w szkole zaś uczyłam się języka włoskiego i niemieckiego. Kończąc liceum ogólnokształcące ( jestem w trzeciej klasie i mam już za sobą testy i maturę ) i zastanawiając się nad studiami, postanowiłam wprowadzić w moim życiu jakąś zmianę dlatego zapisałam się na szybki kurs angielskiego. Na zajęcia uczęszczam już pół roku i chodziłabym zapewne przez jeszcze drugie tyle, gdyby nie pewna wiadomość...
- Veronica, zaczekaj... - na korytarzu, po zajęciach zaczepiła mnie korepetytorka. Zdjęłam z uszy słuchawki, z których wydobywały się dżwięki piosenek chłopaków z One Direction.
- Tak? Stało się coś złego? - zapytałam zaskoczona.
- Nie, wręcz przeciwnie. Jak wiesz co roku organizujemy wycieczkę do Wielkiej Brytanii... Chciałam zaproponować Ci, żebyś wybrała się w tym roku razem z nami...
- Ale ja nie znam języka.
- Właśnie o tym chciałam z tobą porozmawiać... Analizowałam twoje wyniki i osiągnięcia, oraz wymowę języka angielskiego na zajęciach i doszłam do wniosku, że postępy są zniewalające. Jeżeli mam mówić wprost, to według mnie z pewnością sobie poradzisz, a wycieczka jest naprawdę bardzo fajna. W dużym skrócie, jeżeli wszystko uda nam się pozałatwiać i zrealizować, to przez pierwsze półtora tygodnia zaplanowaliśmy zwiedzanie Londynu, a resztę miesiąca macie wolną, tj. dobieracie się w zespoły lub dwójki i samodzielnie „przechadzacie się” po mieście, opiekunowie sprawdzają was tylko rano i wieczorem, a przez resztę dnia kontaktujecie się z nimi telefonicznie... Mam nadzieję, że się zdecydujesz, ale nie oczekuję natychmiastowej odpowiedzi.
- Dziękuję za propozycję... Jestem nią zaskoczona. Taka wycieczka z pewnością wiele by mnie nauczyła, a od dawna nigdzie poza Krakowem nie byłam. Dziękuję, napewno to przemyślę. - zaskoczona propozycją odpowiedziałam ruszyłam w kierunku wyjścia.
Wiadomośc wycieczki, sprawiła, że nie mogłam myśleć o niczym innym, tylko o wyjeździe do Londynu - miasta w którym mieszkają członkowie mojego ulubionego zespołu. Już od jakiegoś czasu, moje myśli krążą wokół nich, a świadomość, że może wkrótce znajdę się w mieście w którym mieszkają, przyprawia mnie o dreszcze. Teraz wszystko zależało od moich rodziców...
- Mamo! - zawołałam, gdy tylko przekroczyłam próg domu.
- Co tak krzyczysz? - moja rodzicielka chyba nie podzielała mojego entuzjazmu.
- Jest sprawa... Lepiej usiądź. - powiedziałam.
- Już się boję, co tym razem wymyśliłaś.
- Dzisiaj, po kursie, moja nauczycielka zaczepiła mnie, gdy wychodziłam i powiedziała, że tak naprawdę nie muszę już więcej chodzić na kurs. Oznajmiła mi, że moje wyniki są fantastyczne i w tak krótkim czasie nauczyłam się dużo więcej niż było w planach.
- Super, córciu. Cieszę się, że kurs nie poszedł na marne.
- Ale to nie koniec niespodzianek. Korepetytorka z innymi nauczycielami planują wycieczkę, podsumowującą kurs. Mimo, że nie chodzę długo na zajęcia, mi też zaproponowała wyjazd.
- Veronica, cieszę się, ale to napewno będzie dużo kosztować. Wiesz jak teraz jest w domu... Może za parę lat sobie zarobisz i pojedziesz...
- Mamo, ja jeszcze nie skończyłam. Pamiętasz, ostatnio moja wychowawczyni zaproponowała mi, żebym napisała podanie i wypełniła taki jeden świstek, abym mogła starać się o stypendium od miasta, za dobre wyniki w nauce. Dzisiaj przyszła odpowiedź... Za tydzień mają wysłać pierwsze pieniądze...
- Dominika! - krzyknęłam w słuchawkę. Po chwili usłyszałam zaspany głos mojej przyjaciółki.
- Pali się? Jest środek nocy. Domyślam się, że to coś pilnego, skoro nie mogło zaczekać do rana. Mów.
- JADĘ, JADĘ, JADĘ...! - zawołałam, nie licząc sie z tym, że była już prawie północ.
- Rodzice się zgodzili?
- Tak, tak, tak...
Dominikę poznałam na kursie, tak jak ja uwielbiała zespół... Często spotkałyśmy się po zajęciach i rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym... Obgadywałysmy chłopaków z zespołu, marzyłysmy by ich spotkać... Od razu przypadłysmy sobie do gustu i wytworzyła się między nami przyjacielska więź...
Później wszystko potoczyło się błyskawicznie... Koniec roku szkolnego, pożeganie z klasą i przygotowania do wycieczki. Na lotnisku umówiłam się z Domą, która też miała z nami lecieć. W czasie odprawy wyciągnęłam telefon, weszłam na Twittera i tweetnęłam:
Potem wspólnie dołączyłyśmy do całej grupy i ruszyłaysmy pewnym krokiem, odkrywać nowy świat...
super prolog <3
OdpowiedzUsuńPodoba mi się !
OdpowiedzUsuń