VERONICA PERSPECTIVE
Piiiiiip.
Piiiiiip.
Piiiiiip.
Piiiiiip.
Na monitorze, obok łóżka szpitalnego pikały wykresy, kontrolujące moje czynności życiowe. Szpital. Właśnie, co ja tutaj robię? Ostatnie, co pamiętam przed utratą przytomności, to jak zbliżał się do nas pewien mężczyzna. Chyba wtedy upadłam, wiem, że wszystko wokół mnie zawirowało, a chłopak pochylił się nade mną. Zdążyłam zobaczyć tylko zielone oczy, TE oczy. Potem zemdlałam.
- Heej! Cieszę się, że Cię widzę całą i zdrową. - do mojego pokoju weszła Dominika.
- Cześć.
- Wszystko już w porządku? Dobrze się czujesz?
- Tak, tak, ogólnie to już ok. Ale nic nie pamiętam. Może od Ciebie usłyszę, co się właściwie stało.
- Jakby Ci to powiedzieć... Ale na pewno już wszystko ok? Nie chcę Cię denerwować.
- Jak mi nie powiesz to mnie jeszcze bardziej zdenerwujesz.
- Dobra. Sama chciałaś. Trzymaj.
Doma podała mi gazety. Kolorowe czasopisma.
- Wygląda na to, że chyba jesteś... hmm... bardziej znana, niż przed upadkiem, czyli jakieś 2 godziny temu.
- Co? Ale jak?
Odwróciłam jedną gazetę, na okładce był Harry, w dziwnej sytuacji. Pobieżnie obejrzałam nagłówki czasopism.
*Harry Styles pomaga nieznajomym... A może to ktoś bliski?
*Zwykła fanka, czy kochanka?
*Dawna miłość?
*Udawała, żeby się nią zainteresował?
- Zanim cokolwiek przeczytasz... To pozwolisz, że przedstawię Ci moją wersję zdarzeń... Gdy podeszłyśmy pod budynek, chłopak - jak się później okazało Hazza, podszedł do nas. Gdy tylko Cię zobaczył przyspieszył kroku i widać było, że bardzo się przejął, a może przestraszył? Potem zachciało Ci się wąchać kwiatki od spodu, ale w porę zareagował Styles. Po chwili, dosłownie sekundzie, przed nami pojawił się czarny samochód. Drzwi z tyłu otworzyły się i twój bohater oznajmił, a właściwie stwierdził, że siedzę z przodu. Bez większego zastanowienia otworzyłam przednie drzwi pasażera i wsiadłam do pojazdu. Harry wsiadł z Tobą do środka. Po chwili zorientowałam się, że siedzisz, a właściwie zajmujesz pół-leżącą pozycję jego w ramionach. Najpierw chciałam zaproponować, żebyśmy się przesiedli, ale jak zobaczyłam Cię w jego objęciach... Jak Cię trzymał... Szczerze, nie wiem czy w tamtej chwili puściłby Cię choćby na sekundę. Gdy już chwilę ochłonęłam, zaczęłam się rozglądać. Mój wzrok powędrował na kierowcę - za kierownicą siedział Niall. Od początku jazdy nie odezwał się ani słowem. Po chwili spytałam, dokąd jedziemy, na co blondasek odparł, że zabiera nas do szpitala. Tak znalazłyśmy się tutaj. Dokładnie, Ciebie przebadali, a my czekaliśmy przed salą.
- Czekaliście...
- W sumie to ja już nie czekam, ale oni tak.
- Oni?
- Tak. Mam nadzieję, że wytłumaczysz mi tą twoją dziwną relację z Harry'm. Ale zrobisz to w ładniejszym miejscu. Czekali tu razem ze mną. Bardzo chcieli, w sumie to Hazza chciał Cię zobaczyć pierwszy, ale wolałam przygotować Cię na to wszystko, pomyślałam, że pewnie nie będziesz wiedzieć co się stało i w ogóle chciałam Cię zobaczyć.
- Żartujesz prawda? Harry? Harry Styles stoi pod moimi drzwiami?
- Tak stoi. A tym, to się nie przejmuj. - wskazała gazety - Za chwilę wszyscy zapomną. Porobili wam parę zdjęć, generalnie tylko jak „wsiadaliście” - kto wsiadał ten wsiadał - do samochodu. Dominika jeszcze moment ze mną rozmawiała, a potem wyszła.
Drzwi pokoju po dłuższej chwili ponownie się otworzyły, lecz tym razem zobaczyłam w nich zupełnie kogoś innego. Nigdy nawet nie śniłam, o takim zwrocie akcji. Nie przypuszczałam, że to może dziać się naprawdę.
Do pokoju wszedł Harry.
Próbowałem dobrze to rozegrać
Ale kiedy patrzę na ciebie
Nie potrafię być nawet odważny
Bo sprawiasz że moje serce przyśpiesza
Wszedł do sali.
Postrzeliłaś mnie z nieba
Jesteś moim kryptonitem
Ciągle sprawiasz, że jestem słabszy
Tak, zastygły i bez oddechu
Powoli, podszedł do mojego łóżka.
Coś właśnie się wydarzyło,
Bo umieram, żebyś tylko zobaczyła,
Że potrzebuję Cię tu ze mną teraz.
Bo ty masz To Coś
Zza pleców wyciągnął bukiet przepięknych stokrotek.
Więc, wyjdź, wyjdź, wyjdź z mojej głowy
I zamiast tego wpadnij w moje ramiona
Nie wiem, nie wiem, nie wiem co to jest
Ale potrzebuję Tego Czegoś
A ty masz To masz
Teraz wspinam się po ścianach
Ale ty tego wcale nie dostrzegasz,
Że odchodzę od zmysłów
Cały dzień i całą noc
Coś właśnie się wydarzyło
Bo umieram, żeby dowiedzieć się jak masz na imię
I potrzebuję Cię tu, ze mną teraz.
Więc, wyjdź, wyjdź, wyjdź z mojej głowy
I zamiast tego wpadnij w moje ramiona
Nie wiem, nie wiem, nie wiem co to jest
Ale potrzebuję Tego Czegoś
Harry stał, wpatrzony we mnie i śpiewał... Słowa płynęła z jego ust. Ja, nie mogłam, nie wiedziałam co powiedzieć, jak mam zareagować. Siedziałam tylko i patrzyłam na niego oraz rozkoszowałam się jego głosem. A on nie przestawał śpiewać.
Więc wyjdź, wyjdź, wyjdź z moich myśli
I no dalej, wejdź do mojego życia
Nie wiem, nie wiem, nie wiem co to jest
Ale potrzebuję Tego Czegoś
A ty masz To masz
Ty masz To Coś
Wyjdź, wyjdź, wyjdź z mojej głowy
I zamiast tego wpadnij w moje ramiona
Niespodziewanie, łzy zaczęły spływać po moich policzkach... Te słowa... Ten koncert... Ta pomoc... Te słodkie kwiaty... To wszystko dla mnie... Dla mnie...
Więc, wyjdź, wyjdź, wyjdź z mojej głowy
I zamiast tego wpadnij w moje ramiona
Nie wiem, nie wiem, nie wiem co to jest
Ale potrzebuję Tego Czegoś.
A ty masz To masz
Loczek podszedł jeszcze bliżej i usiadł na skraju łóżka. Czy się wstydziłam? Wstydziłam swoich łez? Nie... To były moje łzy... Moje łzy szczęścia, moje łzy lęku, moje łzy strachu, moje łzy pełne obawy, moje łzy, które były tylko początkiem.
Więc wyjdź, wyjdź, wyjdź z moich myśli
I no dalej, wejdź do mojego życia
Nie wiem, nie wiem, nie wiem co to jest
Ale potrzebuję Tego Czegoś
A ty masz To masz *
Położył kwiaty na moich kolanach. Swoją dłoń uniósł na wysokość mojej twarzy i wytarł spływające po policzkach łzy. Później, jego wzrok przeniósł się na moje oczy. Spojrzał na mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
- Tylko z Tobą, będę szczęśliwy. Nie wiem, nie wiem, czego chcę, wiem, że czegoś potrzebuję... Tylko Ty możesz mi to dać, tylko Ty to masz.
DOMINIKA PERSPECTIVE
Wyszłam z pokoju Vee, spojrzałam na Harry'ego i powiedziałam:
- Ok... Wyjaśniłam jej, co się stało, wydaje mi się, że już możesz wejść.
- Dobra. Ale skoczę jeszcze w jedno miejsce. - dodał szybko Hazza i zniknął za rogiem.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Zanim się obejrzysz, znowu będziecie nas obgadywać. - odezwał się Horan, który siedział przez cały czas przed salą. Na sobie miałam dalej rzeczy z koncertu.
- Będzie ok. - dodał. Zaczął mi się przyglądać. Nie zauważyłam, że cały czas stoję w miejscu i nie odezwałam się ani słowem. Stałam tak jak posąg. Moja twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- A u Ciebie? Wszystko ok? Wyglądasz, jakbyś ducha zobaczyła, albo była na marnym filmie.
Dalej nic, zero reakcji, poczułam, jakby słowa, nagle straciły sens, nic nie było w stanie opisać tego, co czułam. Nagle, na swoich ramionach poczułam uścisk. To Niall. Wstał i zaprowadził mnie do krzesełka. Usiadłam, ale zaraz poczułam, że nie mam siły utrzymać pionowej pozycji. Jakby teraz wszystkie proste czynności stały się trudne. Jakby „proste” czynności straciły sens. Znowu poczułam to dziwne uczucie. Horan usiadł obok mnie i próbował oprzeć mnie o oparcie.
- Wyglądasz jak zombie. Może zawołam lekarza?
Zero. Nic. Brak reakcji. Niall, nie wiedząc co zrobić usiadł w kącie na podłodze i wziął mnie w ramiona. To był impuls. To sprawiło, że mi ulżyło. Poczułam, jego ciepło, jego dotyk. To, gdy mnie objął i przytulił sprawiło, że coś we mnie pękło. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach. Nialler, widząc to przytulił mnie mocniej, a ja coraz bardziej płakałam. Brakowało mi tego. Ramienia do wylania łez. Nagle zrobiło mi się gorąco, za chwilę zaś zimno.
- Trzęsiesz się.
Horan zdjął swoją bluzę i włożył ją na mnie. Pachniała wspaniale. Czułam jego obecność, na swoim ciele.
- Nie chcesz, nic nie mów. Jak będziesz mogła już o tym pogadać, wysłucham Cię. - powiedział, a ja poczułam, że mogę mu zaufać, że w jego ramionach jestem bezpieczna.
- Dziękuję. - po chwili przypomniałam sobie, jak się mówi. - Bardzo Ci dziękuję, za to co zrobiłeś, za to że mi - nam pomogłeś... Lekarze, nie wiedzą co jej jest. Jedni twierdzą, że to tylko głupie zasłabnięcie, inni zaś mówią że to może początek czegoś poważnego. Wielu specjalistów ją badało... Lekarze są bezradni. Najgorsze jest to, że ona o niczym nie wie, nikt jej jeszcze nic nie powiedział. Boję się. Boję się jej to powiedzieć, boję się o nią. Nie chcę jej okłamywać. Ale, może jak nie będzie wiedzieć to będzie żyć tak jak wcześniej, będzie cieszyć się z każdego dnia? Może jeszcze się zakocha, może przeżyje swoją pierwszą miłość? A jak jej powiem? Zamknie się w sobie, wszystkich od siebie odsunie i będzie wszystko widzieć w najczarniejszych kolorach?
15 minut później.
- Nie jest Ci zimno? Oddam Twoją bluzę. Mi już jest ciepl...
- Nie, nie. Jeszcze się rozchorujesz, albo przeziębisz...
Dalej siedzieliśmy na ziemi, a Niall obejmował mnie swoimi ramionami.
- Dziękuję. - lekko się zarumieniłam, ale mam nadzieję że tego nie zauważył.
- Wiesz co... Zgłodniałem. Chodźmy coś zjeść.
- Ja nie mogę. Muszę tutaj zostać z Vee. Co jeśli...
- Nic jej się nie stanie. Jest z Harry'm, a on nie pozwoli jej skrzywdzić.
- Ok. Napiszę jej tylko sms-a.
- Nie. Nie przeszkadzaj im teraz.
* One Direction - One Thing
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nowy rozdział! :) Jezeli chcecie być informowani o nowych blogach zapiszcie swoje username z TT lub numery GG w zakładce "Informowani" :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz